niedziela, 26 sierpnia 2007

przemyslenia...

67 dni. Stalismy sie rodzina, walczylismy z wieloma trudnosciami. Nabralismy szacunku do natury, wprawy w piciu, umiejetnosci sluchania ( i slyszenia ) innych, nauczylismy sie wielu innych rzeczy ktore predzej czy pozniej nam sie przydadza. Nie oddalbym tego wyjazdu za zaden inny. Ludzie ktorych tu poznalem z ktorymi widze sie i zyje codziennie, sa "najfajniejsza ekipa w tej czesci wszechswiata".
Tesknie tez za Warszawa, boje sie, ze rozpierzchniemy sie w nawale codziennych spraw. Kazdy wroci do swojego zycia z ktorego wyrwal sie na dwa i pol miesiaca. Czy tylko mi bedzie trudno wrocic do normalnosci? Czy bedziemy sie spotykac i wspominac te 74 zachody i 74 wschody slonca. Te 50 imprez ktore dostalismy w pigulce? Zakladajac ze bawimy sie raz w tygodniu "projekt plaza" zafundowal nam imprezy na caly rok. Koncentrat.
No i dzieki za to ze czytacie te nasze wypociny. Dzieki za smsy otuchy w ciezkich chwilach i dzieki za to ze nas odwiedzaliscie. A teraz koncze bo zaczynam ryczec.
Zostalo ostatnie miasto-Gdansk. Caffeteria w srode od 10.00 do niedzieli dziala. przyjezdzajcie, bedzie co robic;) Wpadajcie jak mozecie nastepna impreza dopiero za rok.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

a ja dziękuje za Darłówek i Mielno no i Władysławowo :) Tysiąc buziaczków na pocieszenie Tygryzku i do zobaczenia w Gdańsku! :*

- Aśka :*